Narzędzia stomatologiczne to też nie bułka z masłem. Przede wszystkim są bardzo ostre - odrobina dekoncentracji i przerwanie ciągłości skóry gotowe. A podczas borowania? Odpryski kamienia czy kości to przede wszystkim uszkodzenia gałki ocznej, ale też przerwanie skóry twarzy. Dlatego mądry dentysta oprócz maseczki używa też okularów ochronnych. A kiedy już przebrnie przez ciąg urazów mechanicznych, na jego drodze stają kolejne, np. promieniowanie UV. Czym to grozi? Przede wszystkim napromieniowaniem skóry dłoni i oczu, skutkiem czego np. wzrok, w skrajnych przypadkach, może zostać trwale uszkodzony.
Kolejne zagrożenie w pracy to promieniowanie laserowe. Oprócz uszkodzeń narządu wzroku, może pojawić się również przecięcie albo oparzenie skóry. I kolejne: przeciążenie wzroku, czy choćby jednostajna pozycja pracy, czyli wielogodzinne zgięcie łokcia i uścisk spowodowany trzymaniem narzędzi. Dodatkowo stres związany z kontaktem z pacjentem - ugryzie, czy nie ugryzie?
Zawód dentysty zawsze kojarzył mi się ze spokojem i bezpieczeństwem. Okazuje się, że dobry stomatolog to taki, który pomimo zagrożeń czających się na niego, zapewnia pacjentowi błogie poczucie spokoju.
A jak wygląda ocena ryzyka zawodowego w przypadku lekarzy? To znacznie trudniejsze, bo lekarz lekarzowi nierówny. Oczywiście chodzi o specjalizację.
Są tu jednak pewne punkty wspólne. W bibliografii istnieje lista 100 najbardziej niebezpiecznych zawodów. Według niej zawód doktora zajmuje 9 miejsce.
A co wpływa na tak wysoką pozycję tego zawodu?
Zagrożenia biologiczne to samo sedno tego z czym zmagają się każdego dnia. Zagrożenia w pracy sprowadzają się do nieustannej możliwości zarażenia się od pacjentów i ich rodzin.
Do najpoważniejszych należy gruźlica, żółtaczka typu B i C, a także HIV. Dodatkowo w ich środowisku pracy szaleją bioaerozole, a szczególnie groźne wśród nich to grypa, czy SARS.
Ocena ryzyka zawodowego musi brać również pod uwagę ogromną grupę alergików np. na lateks. Zagrożenia w pracy, szczególnie w przypadku anestezjologów to nieszczelna aparatura. Z tego powodu cierpi, każdego roku, około 250 tys. anestezjologów na świecie. Jeśli do całej tej listy dodamy kontakt z ostrymi narzędziami i możliwość przerwania ciągłości skóry zakażonym sprzętem, permanentne zaburzenie snu i ustawiczny stres, to mamy pełny obraz zagrożenia w pracy doktora.
Skupmy się teraz na bardzo licznej grupie zawodowej - pielęgniarka.
Niby każdy z nas wie, że nie jest to zawód łatwy, ale też, w odbiorze społecznym, mało szanowany. Bardzo niesłusznie, bo pielęgniarka jest najważniejszym łącznikiem pomiędzy pacjentem a doktorem. Zakres działań pielęgniarek jest bardzo szeroki: począwszy od rozpoznawania potrzeb pielęgnacyjnych, a kończąc na świadczeniu usług leczniczych. Dlatego też, podobnie jak reszta personelu medycznego, pielęgniarka narażona jest na spore ryzyko zawodowe. Pierwszą i największą grupą są zagrożenia biologiczne. Wszelkiego rodzaju wirusy i bakterie chorobotwórcze, z którymi każdego dnia styka się personel medyczny, przenoszone wraz z krwią, płynami ustrojowymi i zakażonymi tkankami. Dodatkowo na pierwszym planie, znowu, pojawią się bioaerozole, czyli czynniki chorobotwórcze przenoszone drogą kropelkową.
Ryzyko zawodowe obejmuje też środki chemiczne, z którymi na każdym kroku, styka się średni personel medyczny. Są to zarówno utleniacze jak i mydła, detergenty, czy środki dezynfekujące, które mogą prowadzić do uczuleń bądź stanów zapalnych skóry. Ocena ryzyka zawodowego musi także uwzględniać promieniowanie rentgenowskie i laserowe. Zarówno jedne jak i drugie, w wyniku długotrwałej ekspozycji, prowadzą do oparzeń skóry, uszkodzenia rogówki, a w skrajnych przypadkach do nowotworów. W tym zawodzie czają się także bardzo specyficzne zagrożenia, przypisane tylko do tej grupy zawodowej. Są to międzyinnymi poparzenia w wyniku obsługi autoklawów, uszkodzenia ciała w wyniku wybuchu butli z tlenem, czy źle zamocowanego sprzętu, podnoszenie ciężarów, doprowadzające do urazów bądź chronicznego bólu.
Jeśli jeszcze dodamy do tego pracę zmianową, przemęczenie i długotrwały stres to dochodzimy do wniosku, że rzeczywiście jest to zawód dla nielicznych, którzy czerpią satysfakcję z pomagania innym, i raczej nie doczekają czasów kiedy ich gratyfikacja finansowa będzie współmierna do zadań i zagrożeń.
Na dobrą sprawę, każdy dzień pracy w służbie zdrowia, to gotowy scenariusz na thiller medyczny, może dlatego tak dużo ich teraz na rynku.